Remis na otwarcie
Niespełna dwa miesiące przyszło czekać ostrowieckiej publiczności na powrót zmagań piłkarskich na obiekcie przy Świętokrzyskiej 11. Co prawda, w międzyczasie odbyły się Mistrzostwa Europy i Olimpiada, jednak koneserzy z utęsknieniem czekali na start 3 ligi grupy 4. KSZO po prawdziwej rewolucji, zarówno w zarządzie, w szatni jak i ławce trenerskiej. W pierwszym składzie zaledwie 3 zawodników, którzy mieli okazję występować w pomarańczowa czarnych barwach w poprzednim sezonie – mowa o Personie, Głazie i Lipcu. Na ławce Szymkowiak, Zając, Smuczyński oraz młody Pawlik. Biorąc pod uwagę te roszady oraz niewielką ilość sparingów ciężko było przewidzieć, nawet tym najbardziej zorientowanym kibicom co zaprezentuje ich drużyna w pierwszej ligowej kolejce. Zdaje się, że sam trener Przemysław Cecherz zadawał sobie to pytanie. Rywalem drużyna z Chełma, która zeszły sezon zakończyła wicemistrzostwem, z kilkoma transferami – z i do klubu, natomiast na pewno poważnie osłabiona odejściem Tomasza Brzyskiego. Jednak to wciąż niewygodny rywal, zwłaszcza dla świeżo budowanej drużyny.
Pierwsze 10 minut to śmiałe ataki KSZO – Adamek „wypuszczony w uliczkę” dał się złapać na pozycję spaloną, by za chwilę w kolejnej akcji po podaniu od Jakuba Głaza oddać dość słaby strzał na bramkę rywali. Przewrotką, jak przystało na Brazylijczyka zagrywał do Gałeckiego Camargo, jednak ten fatalnie pudłował kilkanaście metrów nad bramką. 9 minuta, to dobre dynamiczne wejście Brągiela, który w tym meczu powtarzał to jeszcze kilka razy. Po początkowej przewadze KSZO do głosu doszli goście, z dystansu uderzali kolejno – Bednara, Bonin jednak bardzo pewnie bronił Lipiec. W 16 minucie Skoczylas zmarnował doskonałą sytuację, nie trafiając w światło bramki z 10 metrów. Chwilę później kolejna akcja Chełmian i bardzo groźne uderzenie piąstkuje bramkarz pomarańczowo-czarnych. KSZO również miało swoją szanse, w 27 minucie po egzekwowanym przez Personę rożnym, piłkę z linii bramkowej wybili zawodnicy grający tego dnia w zielonych strojach. Do końca pierwszej połowy przeważali jednak goście, a Lipiec dwoił się i troił – zwłaszcza w 32 minucie, gdzie popisał się efektowną „robinasonadą”. Chwilę później niebezpieczeństwo w polu karnym zażegnał Sylwestrzak, który ryzykując rzut karny wykonał perfekcyjny wślizg czysto w piłkę, zabierając ją znajdującemu się w znakomitej sytuacji rywalowi. Pierwsza połowa nie została przedłużona nawet o minutę, bramki w tym ciekawym spotkaniu miały paść w drugiej połowie. Można śmiało powiedzieć, że do feralnej dla drużyny z Chełma 56 minuty, na boisku działo się niewiele dobrego – dużo kiksów, walki i szarpanych akcji z jednej i drugiej strony. Wtedy sprawę w swoje nogi postanowił wziąć nie kto inny jak Jakub Głaz. Prawy obrońca „KSZOków” przeprowadził dynamiczny rajd, podał do Adamka, ten faulowany zdążył jeszcze oddać piłkę Gałeckiemu, który trafił w bramkarza. Sędzia postanowił jednak powrócić do faulu na napastniku pomarańczowo-czarnych i wskazał na 11 metr. Pewnym wykonawcą okazał się stoper KSZO – Radosław Sylwestrzak. Totalnie zmylony bramkarz wyciągnął piłkę z bramki a licznie zgromadzona publiczność, miała pierwszy raz w tym sezonie okazję fetować gola. 4 minuty później nie było już tak wesoło, wychodzącego na czystą pozycję napastnika Chełmianki, w kleszcze wzięli środkowi obrońcy Ostrowczan, a sędzia bez wahania pokazał czerwony kartonik grającemu przyzwoite zawody Matheusowi Camargo, który w tym faulu miał wg niego większy udział. Rzut wolny prosto w mur jeszcze nie odbierał KSZO szans na zwycięstwo w tym meczu. Kolejne minuty to groźne dośrodkowania Chełmianki oraz waleczne KSZO, które swoich prób szukało w kontrach. Sprytnie grał Tomasz Persona, który raz po raz po profesorsku „dał się faulować” mijając nieraz po kilku rywali. W 82 minucie bardzo dobrą piłkę, wybił na rzut różny wprowadzony wcześniej Zając. Zażegnał niebezpieczeństwo jednak tylko na chwilę, bo już kolejne dośrodkowanie trafiło prosto na głowę wprowadzonego również z ławki rezerwowych Kanarka. Tym razem grający świetny mecz Lipiec był bezradny, futbolówka odbiła się jeszcze od słupka, jednak w taki sposób, że tym razem kibice gości mogli świętować. Ostatnie minuty to próby przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść drużyny prowadzonej przez Tomasza Złomańczuka. Co najmniej trzy groźne sytuacje w ostatnich pięciu minutach, jednak bez gola. W ostatniej z nich Nawrot wybił piłkę z linii, ratując tym samym punkt dla KSZO.
Z przebiegu meczu, bardzo cenny punkt, bo drużyną konkretniejszą w tym meczu była Chełmianka. Jednak KSZO wolą walki i zaangażowaniem nie pozwoliło się ograć na własnym terenie, co stanowi dobry prognostyk, gdy ta drużyna – mówiąc kolokwialnie „się dotrze”. Kolejne spotkanie pomarańczowo-czarni rozegrają w niedzielę 15 sierpnia w Łagowie z miejscowym ŁKS-em.