Zwycięstwo w błocie – Relacja z meczu Wiślanie – KSZO
Przed pierwszym gwizdkiem arbitra nie było w ogóle pewne, czy dzisiejsze spotkanie się odbędzie. Wczorajsze intensywne opady deszczu sprawiły, że murawa stadionu Milenium w Skawinie nie była w najlepszym stanie. Jednak trenerzy obu ekip – Łukasz Skrzyński i Rafał Wójcik – chcieli zagrać w tych naprawdę trudnych warunkach i powalczyć o jakże cenne punkty. Dla gospodarzy miało to być godne pożegnanie z własnymi kibicami, zaś pomarańczowo-czarni chcieli przynajmniej utrzymać miejsce na podium. Warto też oddać gospodarzom, że od rana wykonali naprawdę tytaniczną pracę, żeby usunąć zalegającą wodę i choć trochę poprawić stan murawy.
– Powiem Panu, że trochę już tu tych drużyn było i KSZO naprawdę mi się podoba. Bardzo szybcy, tacy dynamiczni zawodnicy – powiedział mi jeden z kibiców, który jak się okazało w przeszłości był wiceprezesem Skawinki Skawina. I faktycznie, ostrowczanie nieźle weszli w dzisiejszy mecz. Najpierw uderzenie z dystansu Dariusza Brągiela, które dość zdradliwie skozłowało przed golkiperem Wiślan, a następnie efektowne podłączenie się do akcji ofensywnej byłego gracza Resovii i dogranie wzdłuż bramki, które Łukasz Mazurek II sfinalizował strzałem w słupek.
Gospodarze nie pozostawali dłużni i też zagrażali bramce Oskara Klona. Sporo kłopotów defensorom pomarańczowo-czarnych sprawiał zwłaszcza aktywny Dominik Cholewa. W 12. minucie meczu ładnie opanował piłkę w polu karnym, obrócił się i posłał niecelne uderzenie na bramkę Klona, a wcześniej był bliski dojścia do piłki już na piątym metrze, po dograniu Mateusza Krasuskiego.
Po obiecującym pierwszym kwadransie kolejne minuty nie były już tak przyjemne do oglądania. Ciężka, grząska, nasiąknięta wodą murawa dawała się we znaki obu ekipom, które próbowały grać szybko i kombinacyjnie, jednak musiały przekładać pragmatyzm i długie piłki ponad efektowną grę. Słowem: oglądaliśmy typowy, trzecioligowy mecz walki, fragmentami nieco chaotyczny i z dużą ilością strat. Groźnie pod bramką KSZO zrobiło się po główce Krystiana Boćka, ale na nasze szczęście gracz gospodarzy nieczysto trafił w piłkę. Dopiero końcówka pierwszej połowy przyniosła więcej ożywienia. Najpierw z narożnika pola karnego piłkę uderzał Dominik Cholewa, ale ta minimalnie minęła słupek bramki Oskara Klona, a w odpowiedzi w spojenie bramki Sebastiana Ropka trafił Franciszek Lipka. Warto podkreślić, że 19-letni pomocnik najpierw bardzo efektownie zwiódł obrońcę gości, a chwilę później zabrakło mu dosłownie kilku centymetrów… Gospodarze zdołali jeszcze zagrozić bramce Klona za sprawą uderzenia Grzegorza Marszalika, lecz akurat to uderzenie nie mogło sprawić naszemu bramkarzowi wielu kłopotów.
Po przerwie to gospodarze zaczęli z wysokiego „C”. Mocno zakotłowało się pod bramką Klona po dograniu Marszalika, lecz ani Błażej Radwanek ani nikt inny nie zdołał wepchnąć piłki do naszej bramki. Później kolejną szansę miał Krasuski, ale i tym razem piłka utonęła gdzieś w gąszczu graczy KSZO, którzy nie pozwolili na stworzenie zagrożenia.
Coraz mocniej zanosiło się zatem na podział punktów. Podział punktów, który nie zadowoliłby w pełni ani jednych ani drugich. Warte odnotowania były jeszcze niecelne uderzenia Dominika Pisarka i Macieja Kołoczka oraz wprowadzonego po przerwie w drużynie gospodarzy Jędrzeja Strózika, natomiast suma summarum argumentów czysto piłkarskich było z obu stron coraz mniej. Wpływ na to miał też coraz bardziej rzęsisty deszcz, który coraz mocniej zaznaczał swoją obecność nad podkrakowską miejscowością.
Ostatecznie zamiast podziału punktów, okazał się być to mecz do jednej bramki. Na nasze szczęście ten jedyny gol był autorstwa Bartosza Zimnickiego. 18-letni napastnik KSZO uderzeniem z bliska sfinalizował dogranie Brągiela, który wcześniej ładnie wymienił piłkę z Adrianem Szynką. Później jeszcze raz ładnie w pole karne przedarł się Brągiel, ale niestety wyjechał poza linię końcową boiska.
Trzeba przyznać, że pomarańczowo-czarni odnieśli dziś bardzo cenne zwycięstwo w ekstremalnie trudnych warunkach. Gospodarze zagrali bardzo ambitnie, lecz ostrowczanie byli dziś po prostu odrobinę skuteczniejsi, bardziej konsekwentni i dzięki temu utrzymali trzecie miejsce w ligowej tabeli. Teraz przed podopiecznymi Rafała Wójcika dwa domowe spotkania, które mogą dać odpowiedź na to, czy KSZO będzie w stanie jeszcze realnie zagrozić Wieczystej i Avii. Będzie ciężko, ale nie jest to niewykonalne.
Wiślanie Jaśkowice – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:1 (0:0)
0:1 Bartosz Zimnicki 84 minuta
Wiślanie: Ropek – Nowakowski, Lewiński, Morawski – Bociek, Wiśniewski, Rakowski (71’ Strózik), Krasuski, Marszalik (82’ Tetych) – Radwanek, Cholewa (65’ Adisa).
KSZO: Klon – Domagała, Jarzynka, Mazurek I, Brągiel (90’ Lis) – Lipka (46’ Zimnicki), Kołoczek, Tymoszenko (90’ Zdyb), Orlik (46’ Pisarek), Nawrot – Mazurek II (59’ Szynka).
Żółte kartki: Lewiński, Nowakowski, Marszalik – Orlik, Jarzynka, Nawrot.
Sędziował: Dawid Matyszczak (Kluczbork)
W następnym spotkaniu piłkarze KSZO podejmować będą Garbarnię Kraków. Spotkanie odbędzie się w sobotę, 18 listopada o godzinie 16 na Stadionie Miejskim w Ostrowcu Świętokrzyskim. Transmisja meczu: https://polsport.live/mstv/transmisja/1287/kszo-garbarnia