Wisła zamarzła w Ostrowcu – Relacja z meczu KSZO – Wisła II
W swoim ostatnim tegorocznym spotkaniu piłkarze KSZO Ostrowiec Świętokrzyski pokonali rezerwy krakowskiej Wisły 2:1 (2:0). Obie bramki dla pomarańczowo-czarnych zdobył Dominik Pisarek, zaś dla gości trafił Jehor Chromych.
Po intensywnych opadach śniegu, do których doszło w godzinach nocnych oraz porannych, dzisiejszy mecz stanął pod lekkim znakiem zapytania. Szczęśliwie jednak dla wszystkich sympatyków piłkarskich, na wysokości zadania stanęły osoby odpowiedzialne za murawę Stadionu Miejskiego w Ostrowcu Świętokrzyskim, dzięki czemu obie ekipy mogły zainaugurować rundę rewanżową.
Dzisiejsze spotkanie miało dwa różne oblicza. O ile po zakończeniu jego pierwszej części, fani gospodarzy mogli odczuwać niedosyt z powodu kilku niewykorzystanych szans swoich ulubieńców, o tyle po przerwie – cytując klasyka – oddaliśmy pole. Na nasze szczęście podopiecznym Radosława Jacka bardzo dobrze wychodził dziś jeden element piłkarskiego rzemiosła, a mianowicie szybkie przedostawanie się pod bramkę Kamila Brody po odbiorze piłki. Szybkość, dynamika oraz duża aktywność m.in. Dominika Pisarka, Bartosza Zimnickiego czy Igora Dziedzica, zwłaszcza przed przerwą, przekładały się na to, że golkiper gości, który zaliczył w tym sezonie cztery występy w europejskich pucharach, miał pełne ręce roboty. I co z naszej perspektywy najważniejsze: dwukrotnie skapitulował.
Z wyjątkiem pierwszych kilku minut, piłkarze KSZO całkowicie zdominowali obraz gry przed przerwą. Zaczęło się od uderzenia w poprzeczkę Zimnickiego już w ósmej minucie meczu. A później – niczym u Hitchocka – napięcie tylko rosło. W dziewiętnastej minucie meczu doskonale wypuszczony w polu karnym Dominik Pisarek przegrał jeszcze pojedynek z Brodą, ale kilka minut później nasz napastnik otworzył już wynik dzisiejszego starcia. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego okazał się bowiem najsprytniejszy w polu karnym gości. Piłka odbiła się jeszcze od Kuby Wiśniewskiego, dodatkowo myląc Brodę i fani pomarańczowo-czarnych mieli pierwsze powody do radości.
Szybko okazało się, że nie ostatnie. W roli głównej znów wystąpił Pisarek, który zdobył swojego trzeciego gola w dwumeczu przeciwko rezerwom „Białej Gwiazdy”. Po odbiorze w środkowej strefie boiska, z piłką przez kilkanaście metrów pociągnął Igor Dziedzic, rozrzucając ją na prawo. Choć w pierwszym momencie wydawało się, że zbyt mocno „wyrzucił” naszego najlepszego strzelca, to Pisarek doskonale wybrnął z tej dość trudnej sytuacji. 2:0, Wisła na kolanach.
A przecież warto wspomnieć o tym, co działo się pomiędzy trafieniami dla KSZO – w ciągu kilku minut uderzenie Zimnickiego po jego dynamicznym wejściu w pole karne obronił w świetnym stylu Broda, zaś strzał z dystansu Pisarka o centymetry minął słupek bramki Wisły. Pomarańczowo-czarni chcieli i co najważniejsze, mieli możliwości, żeby pójść za ciosem i już w pierwszej połowie meczu „zamknąć” te zawody.
Tak się jednak nie stało, a goście stworzyli nawet pewne zagrożenie pod naszą bramką. Choć – gwoli ścisłości – w dużej mierze za sprawą dość „elektrycznych” poczynań Michała Kota. Nasz golkiper, który przed tygodniem nie popisał się przy obu trafieniach dla Podlasia Biała Podlaska, także i dziś mógł przyczynić się do utraty gola. Raz, gdy zaliczył dość niepewne wyjście po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a za drugim razem, gdy w niegroźnej sytuacji wybił futbolówkę wprost pod nogi Filipa Baniowskiego. Ten znalazł w polu karnym wychowanka KSZO, Macieja Kuziemkę, któremu jednak zabrakło precyzji. Dobrze poczynający sobie dziś 18-latek także po zmianie stron stanął przed szansą na wpisanie się do protokołu meczowego, ale – choć tym razem po skutecznej interwencji Kota – znów nie trafił w światło naszej bramki.
Na nasze szczęście, w momencie, gdy „Biała Gwiazda” udokumentowała swoją znaczną przewagę po zmianie stron, na zegarze dobiegał pomału końca regulaminowy czas gry. Podobnie jak przy pierwszym golu dla KSZO, także i w tej sytuacji mieliśmy do czynienia z zamieszaniem po rzucie wolnym. Nasi obrońcy nie byli w stanie wybić piłki, do której dopadł Jehor Chromych, zdobywając swojego piątego gola w rozgrywkach. Na więcej zabrakło już głównie czasu, choć tak do końca nerwówki nie uniknęliśmy.
Pomarańczowo-czarni już po wprowadzeniu Szymona Kota i Piotra Krona, kilkukrotnie groźnie skontrowali, ale ich nieporadność i niedokładność przy finalizacji mogła zirytować nawet najbardziej cierpliwych kibiców. Zwłaszcza w sytuacji, w której Kot mając w zanadrzu będącego na wprost bramki Krona nie wiedzieć czemu zdecydował się na strzał z ostrego kąta.
Wiślacy stwarzali zagrożenie w dużej mierze za sprawą Kuziemki i dobrze rozumiejącego się z nim Mateusza Młyńskiego. Były gracz Arki Gdynia kilkukrotnie przy biernej postawie ostrowieckich defensorów przedarł się w nasze pole karne, natomiast ewidentnie szwankowały u niego decyzyjność i finalizacja. W innej sytuacji po bardzo groźnym strzale wprowadzonego po przerwie Wiktora Szywacza skutecznie interweniował lepiej dysponowany po przerwie Michał Kot.
Podsumowując, pomarańczowo-czarni cofnęli się zdecydowanie zbyt głęboko, kompletnie oddając inicjatywę rozpędzonym piłkarzom Wisły. Dawały znać o sobie ich wysokie umiejętności techniczne, świetne panowanie nad piłką, przebojowość, szybkość, a jednym z wyróżniających się graczy gości był z pewnością Maciej Kuziemka. Z kolei w naszej drużynie brakowało kogoś, kto na dłużej przytrzyma piłkę w środku pola, w umiejętny sposób wybije Wisłę z natarcia, być może wywalczy stały fragment gry, albo nawet w odpowiednim momencie przekroczy przepisy, przerywając groźną akcje rywali, a tym samym wybijając ich z bardzo płynnej gry, którą prowadzili.
Wszystko jednak skończyło się dobrze. Ostrowczanie potwierdzili, że ich kryzys z połowy rundy pozostaje już tyleż mglistym, co nieprzyjemnym wspomnieniem. Trzydzieści cztery punkty na koniec roku z dużym prawdopodobieństwem pozwolą poprawić szóstą lokatę, którą podopieczni trenera Jacka zajmowali przed tą serią gier. Duże brawa, nie tylko dla piłkarzy i sztabu szkoleniowego za to, że się podnieśli, ale i dla włodarzy klubu, że wytrzymali ciśnienie i nie podjęli pochopnych decyzji, których mogliby żałować. 2025 rok zapowiada się dzięki temu obiecująco i bez większych stresów, bowiem zdecydowanie nie musimy spoglądać za siebie, a dogonienie znajdujących się za plecami Sandecji Nowy Sącz, Siarki Tarnobrzeg i Podhala Nowy Targ zaczyna nabierać realnych kształtów…
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – Wisła II Kraków 2:1 (2:0)
1:0 Dominik Pisarek 24 minuta
2:0 Dominik Pisarek 30 minuta
2:1 Jehor Chromych 88 minuta
KSZO: M. Kot – Domagała, Jarzynka (85’ Mężyk), Łazarz – Morys, Kafel (72’ Kron), Mazurek, Brągiel – Dziedzic (72’ Sz. Kot), Pisarek, Zimnicki.
Wisła II: Broda – Szot, Moskiewicz, Wiśniewski (58’ Szywacz), Skała (58’ Chromych), Baniowski (66’ Tokarczyk), Bojko, Dziedzic, Kuziemka, Starzyński (58’ Ziarko), Młyński.
Sędziował: Paweł Sitkowski (Biała Podlaska)