Pojedynek z podtekstami – zapowiedź spotkania KSZO – Wisła Sandomierz

Jutro jedno z tych spotkań, na które nie trzeba dwa razy namawiać – na Świętokrzyską zawitają bowiem piłkarze Wisły Sandomierz.

Sandomierzanie zajmują aktualnie dwunaste miejsce w ligowej tabeli, tracąc do ósmej Unii Tarnów siedem punktów, przy jednym meczu rozegranym więcej. Niemały wpływ na tak odległą pozycję Wisły miała słabiutka jesień – zespół prowadzony wówczas jeszcze przez Adama Mażysza zdobył zaledwie siedemnaście punktów w siedemnastu spotkaniach i postawił się pod ścianą w kwestii ewentualnego utrzymania wśród trzecioligowców.

W przerwie zimowej trenera Mażysza zastąpił Jarosław Pacholarz, w przeszłości napastnik Wisły, a także asystent trenera Krawca. Ponadto, w przerwie zarząd zakasał rękawy i pozyskał aż jedenastu nowych zawodników. Przede wszystkim napastnika Macieja Stróżaka, który z szesnastoma trafieniami stał się obecnie najlepszym strzelcem ligi. Pomimo tego, że jeszcze jesienią Stróżak występował w Beskidzie Andrychów, który dostawał w papę od każdego, to i tak zdołał siedem razy ukłuć. A po przyjściu do Wisły, to już w ogóle kosmos – gdyby nie zmarnowany karny w meczu z Sołą, Stróżak mógłby się pochwalić ośmioma kolejnymi meczami, w których zdobywał gole. Żeby było jeszcze ciekawiej, to w 2011 roku Stróżak dostał nawet powołanie na zgrupowanie reprezentacji do lat 19, a byli tam wówczas jeszcze… Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński, czy Michał Nalepa, który niedawno świętował mistrzostwo Węgier w barwach Ferencvarosu Budapeszt. O ile coś podobnego Stróżakowi nie grozi, o tyle śmiało iść o zakład, że po rundzie ma spore szanse na angaż w wyższej lidze.

Zadbano także o drugą linię – z wycofanego Okocimskiego Brzesko wyciągnięto Wojciecha Dziadzio, który przez ostatnie 2,5 roku zaliczył ponad 60 gier na szczeblu drugiej ligi, a także 21-letniego Mateusza Lamparta, który w Puszczy Niepołomice nie mógł przebić się do składu, czy doskonale znanego Marcina Sudego, który w Wiśle wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie. Do tego dodajmy jeszcze choćby młodego pomocnika Fabiana Burzyńskiego, czy bramkarza Jakuba Zolecha i widać, że zespół przeszedł naprawdę gruntowną metamorfozę i zyskał nową jakość, zwłaszcza w ofensywie. Jeśli jeszcze przypomnimy sobie, że w zespole zostali doświadczeni Beszczyński, Chorab czy Szepeta, którzy w zeszłym sezonie wygrali ligę, to wychodzi całkiem sensowna ekipa, której pozycja w tabeli nie odzwierciedla posiadanego przez nią potencjału. Problem w tym, że podopiecznym trenera Pacholarza najzwyczajniej w świecie brakuje czasu. Nie licząc spotkania przy Świętokrzyskiej, sandomierzanom zostanie zaledwie sześć spotkań na zniwelowanie tej straty. Są więc jak ten saper, który nie może się pomylić. Inna sprawa, że jeśli nasi rywale utrzymaliby taki skład w IV lidze, albo osłabili się jedynie nieznacznie, to awans z nowej IV ligi byłby w zasadzie obowiązkiem.

Choć większość sympatyków pomarańczowo-czarnych uważa nasz zespół za faworyta jutrzejszej potyczki, warto przypomnieć, że na wiosnę Wisła zdobyła o dwa punkty więcej niż KSZO, a dodatkowo wygrała wszystkie swoje cztery spotkania wyjazdowe. Co prawda, najwyżej sklasyfikowanym zespołem, którego nasi rywale ograli na jego terenie jest zaledwie jedenasta Łysica, to jednak jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Wisła w rundzie jesiennej przywiozła z wyjazdów zaledwie trzy punkty, to progres widać jak na dłoni. Gorzej jest w meczach u siebie – choć Wiślacy terminarz mieli megaciężki – Podhale, Soła, Wisła II, Unia i Spartakus, to liczono na więcej niż cztery “oczka”. I suma summarum, może się okazać, że to właśnie punktów zdobytych w starciach przeciwko ligowym potentatom zabraknie sandomierzanom do tego, by się utrzymać.

Jutrzejszy mecz będzie drugim w tym sezonie, a pierwszym w tym roku, który rozegramy przy sztucznym oświetleniu. Dodatkowo, swój przyjazd zapowiedzieli także najwierniejsi sympatycy Wisły, także po prostu nie wypada się jutro nie pojawić na Ś11. Zapachnie czasami, kiedy pomarańczowo-czarni rywalizowali na wyższym poziomie. Oby do tego dostosowali się piłkarze obu drużyn i zaserwowali nam wykwintną piłkarską ucztę.

Do składu KSZO wraca Łukasz Jamróz, który w meczu z Wolanią pauzował z powodu nadmiaru żółtych kartek, na ławce rezerwowych powinien rozpocząć spotkanie Jakub Kapsa, natomiast niepewny jest występ Marcina Grunta oraz Mateusza Mianowanego, którzy w ostatnich dniach narzekali na drobne urazy. W zespole gości zabraknie podstawowego obrońcy Dawida Korony, który pauzuje za kartki. Oprócz niego kontuzjowani są Wojciech Dziadzio i Roman Mykytyn, a niepewny jest występ Karola Szustaka.

Spotkanie rozpocznie się jutro o godzinie 19 na Stadionie Miejskim w Ostrowcu Świętokrzyskim.