Pomarańczowo-czarni nie sprostali Wiśle
Nasi piłkarze wciąż pozostają bez zwycięstwa przed własną publicznością w rundzie wiosennej – dziś pomarańczowo-czarni nie dali rady Wiśle II Kraków, przegrywając 0:2 (0:0).
Mecz z rezerwami Wisły, które były dziś solidnie wzmocnione zawodnikami z pierwszej drużyny, przez pierwsze 20 minut wyglądał na typowe badanie przeciwnika. Gra w środku pola, walka i niewiele akcji podbramkowych. Po dość sennym początku do głosu doszli gospodarze, którzy dwukrotnie próbowali zaskoczyć bramkarza gości. Najpierw po koronkowej akcji niewiele brakło, żeby akcję wykończył Gębalski, chwilę później potężną bombą z 30 metrów popisał się Nogaj, i gdy cały stadion zaczął wiwatować zdobycie bramki, okazało się że uderzenie powędrowało w boczną siatkę. Wisła odpowiedziała swoimi akcjami dziesięć minut później, kiedy to najpierw Guerrier potężnie, jednak minimalnie niecelnie uderzył z narożnika pola karnego, a później dwukrotnie groźnie uderzał aktywny dziś Pietrzak, lecz w obu sytuacjach na posterunku był Shram, który przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Po przerwie dużo ożywienia do gry wniósł wprowadzony Jakub Kapsa, który raz po raz szarżował na bramkę Wisły. Po jednej z akcji mocno uderzy lewą nogą, jednak na posterunku był golkiper Wisły. Niestety, niedługo potem nabawił się kontuzji i zastąpić go musiał Kalista. W przerwie meczu zmienieni zostali także Brazylijczyk Rafael Crivellaro i Guerier ,czyli przynajmniej na papierze najgroźniejsi zawodnicy Wisły. Nie uchroniło to jednak naszej drużyny przed strata bramki. Po okresie lekkiej przewagi, nieprzekładającej się jednak na sytuacje bramkowe, dośrodkowanie z prawej strony boiska Jakuba Bartosza perfekcyjnym strzałem głowa wykończył skuteczny ostatnio Drzazga. Minęło dobre kilka chwil zanim nasi zawodnicy, podłamani strata bramki, obudzili się . Akcja która miała wtedy miejsce, mogła odwrócić wynik meczu. Z lewej strony z piłką w pole karne wpadł Gębalski, minąwszy jednego z obrońców, przedzierał się w stronę bramki Wisły. W tym momencie jeden z zawodników Wisły, który nie miał już szans na odebranie piłki wystawił nogę o którą zawadził się napastnik KSZO. Sędzia zdecydowanie ruszył w miejsce zdarzenia i poczęstował naszego napastnika żółtą kartką. Pomijając nieco zbyt spektakularny upadek Gembalskiego, sytuacja, w której obrońca nie mając szans na odbiór piłki, atakuje nogę zawodnika, który go minął powinna zakończyć się w wiadomy sposób. Niestety ku zdziwieniu zawodników i kibiców KSZO, sędzia spotkania ocenił to inaczej. Atmosfera na boisku i trybunach nieco zgęstniała, a dodatkowo podgrzewały ją kolejne gwizdane co chwilę przewinienia piłkarzy KSZO i żółte kartki. Dwie, a w konsekwencji czerwoną obejrzał wprowadzony po przerwie Mateusz Mąka, przez co udał się na przedwczesny prysznic.
Gra nadal toczyła się w środku pola, a drużyna z Ostrowca próbowała odrobić straty, mając optyczną przewagę, po zejściu Mąki stawiając wszystko na jedną kartę. Niestety, wyglądało to jak bicie głową w mur. Wisła mądrze kontrowała, jedną z takich akcji po profesorsku przerwał Marcin Grunt. Kolejna miała miejsce w ostatnich minutach, do prostopadłej,górnej piłki wyszedł zawodnik Wisły, uderzył głową obok wychodzącego Shrama i obok bramki. Gdy wydawało się za akcja dobiegła końca, za zderzenie które nastąpiło po oddaniu strzału podyktowano rzut karny. Pewnym wykonawcą okazał się Ukrainiec Witalij Bałaszow. Nasi zawodnicy podrażnieni wyczynami sędziego do końca ambitnie walczyli o honorową bramkę, ta mogła paść w doliczonym czasie, ale strzał piętą Gębalskiego zatrzymał się na ręce leżącego na murawie obrońcy Wisły. Chwilę później bohater, a w zasadzie antybohater spotkania zakończył je, i wraz z pozostałą dwójką sędziów długo zastanawiał się nad drogą wiodąca do szatni.
Podsumowując, piłkarze Białej Gwiazdy musieli się sporo namęczyć, by wywieźć ze Świętokrzyskiej komplet punktów. Trener Musiał nie był do końca zadowolony z postawy swoich podopiecznych i trudno mu się dziwić, bo w dzisiejszym meczu na pewno nie było widać aż tak znaczącej różnicy pomiędzy piłkarzami z Ekstraklasy a trzecioligowcami. Jednak, nie było też szału, jeśli chodzi o naszą grę. Momentami brakowało dokładności, ale także i pomysłu na grę. Szkoda kontuzji Jakuba Kapsy, bowiem był on jednym z niewielu, który potrafił dziś ostro poszarpać i sprawić nieco zamieszania w szeregach obrońców Wisły, a także żółtej kartki Persony, która wyklucza go z następnego meczu przeciwko rezerwom kieleckiej Korony. Oby udało się zagrać lepiej, bowiem niewykluczone, że żółto-czerwoni również sięgną po posiłki z pierwszego zespołu, co oznacza, że o punkty będzie ciężej niż jesienią. Co gorsza, po dzisiejszych wygranych Garbarni, Soły i Podhala, krakowianie znowu odskoczyli nam na trzy punkty, natomiast oświęcimianie i nowotarżanie tracą odpowiednio: dwa i trzy punkty, mając ponadto jeden mecz rozegrany mniej. Cytując klasyka: liga będzie ciekawsza, choć dla nas to akurat niezbyt dobra wiadomość.
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – Wisła II Kraków 0:2 (0:0)
0:1 Krzysztof Drzazga 68 minuta
0:2 Witalij Bałaszow 90 minuta rzut karny
KSZO: Shram – Jagiełło, Grunt, Pietrasiak, Persona (74′ Łatkowski) – Jamróz (46′ Kapsa, 61′ Kalista), Czajkowski, Mikołajek, Mianowany (64′ Mąka), Nogaj – Gębalski oraz Kapsa, Kalista
Wisła: Buchalik – Witek, Kujawa, Żemło, Pietrzak (46’ Bartosz) – Marszalik (88’ Wąsikowski), Uryga, Mordec, Crivellaro (46’ Brlek), Guerrier (46’ Bałaszow) – Drzazga.
Żółte kartki: Persona, Mąka, Kalista, Gębalski – Drzazga, Kujawa.
Czerwona kartka: Mateusz Mąka (89 minuta, za drugą żółtą)
Sędziował: Mateusz Kowalski (Kielce)
Kolejne spotkanie pomarańczowo-czarni rozegrają w najbliższą niedzielę – 1o kwietnia, kiedy to zmierzą się w Kielcach z rezerwami Korony. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 11 na stadionie przy ul. Szczepaniaka.